Bohaterem naszej dzisiejszej recenzji jest Bartas – artysta niekonwencjonalny, który odważnie wspomina się na szczyty swojej kariery. Absolwent Akademii Muzycznej w Katowicach, mający także okazję być przez kilka ładnych lat wokalistą legendarnej grupy Sztywny Pal Azji, właśnie zaprezentował nam swoją drugą płytę solową.
Krążek „Alarm” nie sposób zaszufladkować do znanych nam powszechnie stylów muzycznych. Najwłaściwszym określeniem muzyki tworzonej przez Bartasa jest słowo beatrock, czyli tak naprawdę coś zupełnie nowego, czego polski artysta jest pionierem. Na najnowszym krążku usłyszymy połączenie dźwięków gitary akustycznej (Michał Parzymięsa) z beatowaniem i śpiewem Bartasa. A żeby tego było mało, artysta wykorzystał w swoich utworach wiersze poetów pokolenia Kolumbów. Przyznam, że do tej pory nie przeszło mi przez myśl by można było połączyć te wszystkie aspekty w jedną całość. A jednak stało się to możliwe i to z jakim efektem.
Moją uwagę przykuła także niezwykła szczerość przekazu wokalisty. W jego śpiewie słychać dużą zdolność wczuwania się w wyśpiewywane przez siebie teksty. To właśnie te emocje powodują, że Bartas jawi nam się jako artysta, który tworzy muzykę taką jaką kocha i jaka mu w duszy gra. A czyż nie na tym powinna polegać prawdziwa sztuka? Na to pytanie bez wątpienia będziecie mogli sobie odpowiedzieć po przesłuchaniu albumu.
Każdy kolejny utwór niesie w sobie niezwykłe emocje jednak największe wrażenie zrobiły na mnie interpretacje „Alarm” i „Młodość – bez imienia”. Pierwszy z tekstów autorstwa Antoniego Słonimskiego opowiada o strasznych chwilach, które towarzyszyły Warszawie podczas II wojny światowej „Płyną zburzone kościoły, Ogrody zmienione w cmentarze, Ruiny, gruzy, zwaliska, Ulice i domy znajome z dziecinnych lat, Traugutta i świętokrzyska”.
Oczywiście słowa tekstu wzmacniane są także wysokimi zdolnościami interpretacyjnymi wokalisty - łzy same cisną się do oczu. Natomiast drugi z wspomnianych utworów, do którego wykorzystano wiersz K.K. Baczyńskiego przedstawia nam historię młodego pokolenia, któremu przyszło żyć i funkcjonować podczas okresu wojennego… Tytułowe „Bez imienia” jest de facto określeniem śmierci, jednak stwierdzenie nieokreślone wydaje się być mniej straszne, tym bardziej w odniesieniu do tak tragicznej karty w historii świata.
Bartas Szymoniak wyłamuje muzyczne drzwi, co w erze wszechobecnego plastiku, odtwarzania, upodobniania się do innych muzyków – jest zdolnością niewiarygodną. Jeśli nigdy nie byliście fanami komercyjnej, mało ambitnej muzyki, bądź jeśli takowa wam się znudziła –zapraszam do posłuchania najnowszego krążka Bartasa. Album „Alarm” wydzielił we mnie wiele emocji, momentami jest sentymentalnie, wzruszająco, a jeszcze innym razem muzycy zabierają nas w podróż przez ten zwariowany, momentami tragiczny świat. „Alarm” zasługuje na bardzo wysoką ocenę 9/10 i może sporo namieszać na polskiej scenie muzycznej. Życzę aby tak się stało.
Lista utworów
1. Beatrock - introdukcja
2. Alarm
3. Chore myśli
4. Śpiew murów
5. Portret
6. Wiatr
7. Nie ma sprawiedliwości
8. Hymn wieczorów miejskich
9. Młodość - bez imienia