„Wiesz Damian...Fajnie, że lubisz ciężkiego rocka, ale może byś tak pomyślał o zmianie repertuaru. Coś bardziej przyjaznego dla radia, trzeba by krąg odbiorców poszerzyć. O! Weź coś z Sarsą pokombinuj...”. Nie wiem, czy takie sugestie padły w rozmowie utalentowanego wokalisty z Kimś Ważnym z działu marketingu Bardzo Dużej Firmy, fakt jest jednak taki, że druga płyta Ukeje niewiele ma wspólnego z debiutem.
Brakuje pazura, takie solidnego rockowego pierd.... cia. Jest akustycznie, łagodnie, gitarowe piece można znieść do piwnicy... Dosyć często kołatała mi się po głowie myśl, że oto Ukeje postanowił zostać drugim Rogucem (w solowym wcieleniu). Zresztą wokalista Comy pomagał tekstowo przy tej płycie. Czasem robi się etnicznie („Tu i teraz”), czasem wkrada się patos („Za mało”).
To nie jest zła płyta. Problem polega na tym, że sympatycy Damian Ukeje z debiutu i programu „The Voice of Poland”, w którym lansowano go na rasowego rockera mogą poczuć się mocno zdziwieni. Trudno też nie zadać sobie pytania: co dalej? Wracamy do debiutu, idziemy w kierunku wyznaczonym na UZO, czy... może po raz trzeci przestawiamy busolę? Osobiście liczę na odpowiedź numer jeden.
„Wszystko niby dobrze jest”, że zacytuję fragment tekstu jednego z utworów. Ale czegoś jednak zabrakło...
Wydawca: Universal Music Polska
Tracklista:
1. Drzewo
2. Film
3. Stan nieważkości
4. Dziura w kieszeni
5. Niedźwiedź
6. Za mało
7. Tu i teraz
8. Od połowy
9. Niedopałki
10. Spokój