Blisko trzy lata temu cały świat oszalał na punkcie utworu "Hey Ho", w wykonaniu amerykańskiej formacji The Lumineers, który porywał swoją energią, przebojowym rytmem, folkowym klimatem i genialnym wokalem. A potem przyszedł czas na debiutancki album tego zespołu, setki koncertów na wszystkich kontynentach świata, liczne nagrody ze statuetkami Grammy na czele, popularność i całą tę związaną z nią otoczką... Na szczęście muzycy Ci nie spoczęli na laurach, i oto dziś światło dzienne ujrzał ich drugi album - "Cleopatra", na którym znajdziemy 11 premierowych kompozycji.
The Lumineers powstał w 2005 roku w amerykańskim New Jersey, z inicjatywy Wesleya Schultza i Jeremiah’a Fraites’a, zaś pięć lat później do tych dwojga muzyków dołączyli pozostali artyści - Neyla Pekárek. Stelth Unvang i Ben Wahamaki, którzy wspólnie tworzą tę formację do dnia dzisiejszego. Ich muzykę można określić jako niezwykle energetyczną mieszankę indie rocka, folku i popu, zaś znakiem rozpoznawczym ich muzyki są przede wszystkim dźwięki takich instrumentów jak fortepian, wiolonczela, skrzypce, mandolina oraz akordeon, płynnie i bardzo pomysłowo łączone z bębnami i gitarami. Ponadto wielką siłą The Luminers są duże zdolności wokalne niemalże każdego z członków zespołu, choć prym wiedzie tu z pewnością Wesley Schultz ze swoim charyzmatycznym, lekko zachrypniętym i bardzo wyrazistym głosem...
Album "Cleopatra" przypomina swoim brzmieniem debiutancki krążek zespołu - "The Lumineers", czyli folkowo-rockową muzykę z przytupem i bardzo intrygującymi aranżacjami. Jednocześnie jednak wydaje się, że zespół poczynił tu wyraźny krok do przodu, poszukując i odkrywając w muzyce nowe przestrzenie, drogi, inspirację... Oczywiście nadal jest bardzo przebojowo, rytmicznie, świetnie warsztatowo i bardzo energetycznie, ale także i zdecydowanie chyba ambitniej. Tym samym znajdziemy tu zarówno utwory w bardzo folkowym klimacie, ale też i kompozycje oparte na znaczniej bardziej rockowym brzmieniu gitar i perkusji lub też spokojne, fortepianowe impresje... Nie zabrakło tutaj i energicznych kawałków, które wprost porywają do tańca, jak i również spokojnych ballad, przenoszących nas swymi dźwiękami gdzieś na senną, amerykańską prowincję... I oczywiście warstwa tekstowa, skupiająca się głównie na uczuciach, emocjach, miłości..., ale przy tym zaskakująca bardzo często nietuzinkową formą ich podania...;)
Album otwiera utwór pt. "Sleep On The Floor" - bardzo klimatyczna ballada, rozpoczynająca się niespiesznie, leniwie, sennie, a następnie przyspieszająca w swoim chwytliwym refrenie, a do tego okraszona jak zawsze znakomitym męskim wokalem. Drugą kompozycją na tej płycie jest promujący album singiel pt. "Ophelia", który zachwyca i aranżem, i świetną partią fortepianową, i przebojowym refrenem, który wciąż chodzi po głowie słuchacza. Dla mnie murowany hit radiowy najbliższych miesięcy:)! Kolejną piosenką jaką mamy okazję tu poznać jest tytułowa "Cleopatra", czyli gitarowo-fortepianowa kompozycja, utrzyma w spokojnym, lekkim i pogodnym rytmie, zwieńczona klimatyczną frazą wokalną... Kawałek pt. "Gun Song" to duża porcja różnorodności, zmienności i mozaiki gatunkowej, która kilkukrotnie zaskakuje nas kolejnymi zmianami aranżu, od spokojnej ballady, do mocnego, gitarowego rocka:) Kolejny utwór to "Angela" - pogodna ballada w nieco żwawszym tempie, ukazująca w pełni skalę wokalnego talentu Wesleya Schultza, wspomaganego w końcowych fragmentach głosami pozostałych muzyków. "In The Light" - szósta propozycja zespołu na tym albumie, prowadzi nas przez dłuższą część utworu pięknymi dźwiękami gitary akustycznej, a dopiero mniej więcej po połowie dołącza do nich męski wokal, zaś całość tworzy naprawdę niezwykły klimat, przy którym można odpłynąć ... Inne emocje niesie sobą utwór "Gale Song", który stanowi bardzo melancholijny, refleksyjny, momentami smutny kawałek, ale z wielką mocą i siłą płynącą z tych dźwięków i tych słów... Kolejny świetny utwór na płycie to "Long Way From Home". W moim mniemaniu najlepszy kawałek na albumie, ze świetnymi gitarami, zaskakującymi rozwiązania aranżacyjnymi i przede wszystkim genialnym, bardzo folkowym, lekko countrowym wokalem. Spokój i łagodność niesie sobą utwór pt. "Sick In The Head", który jest chyba najbardziej stonowaną propozycją spośród wszystkich piosenek, ale słucha się tego naprawdę przyjemnie i bardzo sentymentalnie... Z kolei utwór pt. "My Eyes", to bardzo emocjonalna ballada z akustycznym udziałem gitar, odrobiny fortepianu, oraz przede wszystkim mocnego, męskiego wokalu, czyli tradycja w najlepszym możliwym wydaniu, która w tej muzyce sprawdza się doskonale! Ostatnim utworem na tym albumie jest "Patience" - piękna fortepianowa impresja bez słów, która ma w sobie niezwykłą moc, siłę, niepowtarzalny klimat i lekkość...
Album "Cleopatra" to w moim mniemaniu płyta bardzo dobra, by nie rzecz świetna. I choć nie znajdziemy tu być może przeboju na miarę "Hey Ho", to za to dane nam będzie nam przeżyć wraz z tymi 11 utworami wiele niepowtarzalnych chwil wzruszeń, radości, refleksji, jakich to nie często uświadcza się we współczesnej muzyce. Pod względem warsztatowym jest to na pewno światowa czołówka, dzięki czemu słucha się tej muzyki nie tylko z wielką przyjemnością, ale także i lekkością. Te trzy lata, które minęły od pierwszego spektakularnego sukcesu The Lumineers, okazały się latami bardzo dobrze spożytkowanymi przez tych artystów, gdyż dziś powrócili do nas dojrzalsi, lepsi i po prostu jeszcze bardziej intrygujący... Muzyka folkowa może być naprawdę niezwykła i piękna, o czym doskonale świadczy właśnie ten album:)
Spis utworów:
1. Sleep On The Floor
2. Ophelia
3. Cleopatra
4. Gun Song
5. Angela
6. In The Light
7. Gale Song
8. Long Way From Home
9. Sick In The Head
10. My Eyes
11. Patience