Nasza recenzja

Wieczorami chłopcy wychodzą na ulice. 25 lat miłości w czasach popkultury

Z okazji hucznie obchodzonej rocznicy dwudziestopięciolecia premiery znakomitego albumu formacji Myslovitz „Miłość w czasach popkultury”, zespół ten wyruszył w trasę przypominającą tamte świetne utwory. I to właśnie te koncerty dały materiał na album pt. „Wieczorami chłopcy wychodzą na ulice.  25 lat miłości w czasach popkultury ”, na którym znalazły się zarejestrowane fragmenty wiosennych występów Myslovitz, gdzie wybrzmiały zarówno piosenki z wyżej wymienionego kultowego albumu, jak i wiele innych świetnych kompozycji. Zapraszam was do poznania recenzji tej pozycji.

Jako słowo się rzekło, mamy do czynienia z koncertową płytą ze świetną muzyką i niezwykle gorącymi reakcjami publiczności, która znając doskonale większość z piosenek nie odmówiła sobie wyśpiewania ich wspólnie z formacją Myslovitz. Efektem jest siedemnaście utworów podanych w przyjemnie rockowym, gitarowym, klasycznym brzmieniu dla tego bandu, gdzie oczywiście „tu i ówdzie” są pewne niuansowe zmiany w aranżach, ale w ogólnym ujęciu mamy niemalże dokładnie tak samo dobrą, znakomicie podaną, porywającą muzykę. I album ten potwierdza raz jeszcze to, że Myslovitz to zespół przede wszystkim koncertowy, gdzie energia i moc każdego z kawałków wybrzmienia z podwójną siłą.

Oczywiście to już inne Myslovitz - z Mateuszem Parzymięso za mikrofonem, który nota bene naprawdę „daje radę”, śpiewając czysto, rockowo, z pełnym zaangażowaniem i niezwykłą naturalnością w głosie. Jasne - porównujemy te wykonania do Artura Rojka, ale tak naprawdę nie ma to większego sensu, gdyż są to zupełnie inni, dwaj znakomici wokaliści, i tyle. Tekstowo jest pięknie, zresztą wszyscy znamy te teksty i w dużej mierze, patrząc na współczesną, rockową scenę w naszym kraju, doceniamy je jeszcze bardziej, gdy tylko przemyślimy raz jeszcze wielkość takich historii, jak w „Chłopcach”, czy też w „Nienawiści”. To dzieła, wielkie dzieła polskiego tekściarstwa.

I mamy tu same muzyczne perełki, by wspomnieć o rozpoczynającym album z wielkim przytupem, niezmiennie przebojowym, znamionującym całą trasę kawałku "CHŁOPCY"; kolejno o jakże mrocznym, niepokojącym, w teorii nie mogącym być popularnym, ale jakże bardzo zakorzenionym w naszej popkulturze - numerze "TO NIE BYŁ FILM"; dalej o być może  nieco mniej rozpoznawalnym, ale mającym w sobie brzmieniową i tekstową jakość, utworze "POLOWANIE NA WIELBŁĄDA"; następnie o kultowej już, opowiadającej tak pięknie o miłości, balladowej kompozycji pt. "MY"; czy też choćby o jeszcze bardziej kultowym, bez wątpienia największym utworze Myslovitz, mądrym i ubranym w piękne dźwięki - numerze "DŁUGOŚĆ DŹWIĘKU SAMOTNOŚCI".

Dalej jest równie nostalgicznie, energicznie i ciekawie, gdyż mamy tu m.in. tętniący gitarową i perkusyjną mocą, klimatycznie przybrudzony i świetnie wykonany kawałek "MIŁOŚĆ W CZASACH POPKULTURY"; kolejno nie mniej dynamiczny, ale mający w sobie też i tę bardziej łagodną twarz, doskonale znany numer "PEGGY SUE NIE WYSZŁA ZA MĄŻ"; dalej wspominaną już przeze mnie, na zawsze kojarzącą się mi z serialem "ŚLEPNĄĆ OD ŚWIATEŁ", absolutnie genialną kompozycję "NIENAWIŚĆ"; następnie równie klimatyczny, charakterny, pięknie kołyszący utwór pt. "DLA CIEBIE"; jak i wreszcie wieńczący cały album, nostalgiczny, idealnie oddający moment koncertu i tego wydawnictwa - kawałek "NOC".

To wielka muzyka, która zasłużyła na nową trasę, na przypomnienie kolejnym pokoleniom, na danie nam jej raz jeszcze w postaci koncertowego grania na żywo. Bo takiego rocka dziś już nie ma i nie sądzę, by miał on szansę powstać w wydaniu choćby nawet samego Myslovitz, nie mówiąc o innych kapelach. „Miłość w czasach popkultury”, to był najlepszy, szczytowy, absolutnie magiczny czas w działalności tego zespołu – i to słychać także na tym wydawnictwie.

Możemy się zatem tylko cieszyć, że mamy przed sobą ten album i że ta jubileuszowa trasa wciąż trwa – tu warto zajrzeć na stronę Myslovitz, choć o bilety pewnie nie będzie łatwo. Dlatego też czerpmy z tego dobra, korzystajmy z tej sposobności i doceniajmy wielkość zespołu Myslovitz – najpierw tę sprzed lat, ale za chwilę i tę „z tu i teraz”, bo też jest naprawdę dobrze, ciekawie, pięknie. Oczywiście byłoby jeszcze lepiej, gdyby chociaż jeden z utworów wykonał gościnnie Artur Rojek…, ale jak to w życiu bywa, nie można mieć wszystkiego. Niemniej – to świetny album. Polecam.

Lista utworów:

1.Chłopcy
2.Gdzieś
3.Kraków
4.To nie był film
5.Jeż
6.Polowanie na wielbłąda
7.My
8.Długość dźwięku samotności
9.Alexander
10.Miłość w czasach popkultury
11.Peggy Sue nie wyszła za mąż
12.Książka z drogą w tytule
13.Nienawiść
14.Kominy, biedronki, czereśnie
15.Dla ciebie 
16.Zamiana
17.Noc

Komentarze: