Nie można byłoby wyobrazić sobie piękniejszego prezentu na koniec roku, aniżeli premiery nowego albumu legendarnej już formacji U2! I tak wiem..., wiem że ostatnie płyty bardziej rozczarowywały, aniżeli cieszyły, jak i też trudno dziś doszukiwać się w twórczości tego bandu tych samych emocji, wzruszeń i wielkich idei, jak to miało miejsce przed kilkunastu, a zwłaszcza kilkudziesięciu laty.. Niemniej - to wciąż nowa, ekscytująca i rozpalająca naszą ciekawość do granic wytrzymałości płyta jednego z najważniejszych i najlepszych zespołów w historii muzyki! Poznajmy zatem bliżej album "Songs Of Experience" i przyjrzyjmy się temu, co nam on sobą oferuje...
... a oferuje zestaw 13 niezwykle intrygujących kompozycji spod znaku rocka, które to - podobnie jak utwory z poprzedniej płyty z 2014 r. pt. "Songs Of Innocence", powstały z inspiracji twórczością osiemnastowiecznego angielskiego poety -Williama Blake’. W tym względzie album ten stanowi kontynuacje tamtej płyty, z tą oto jednak różnicą, iż tym razem skupia się on zdecydowanie w większej mierze na osobistych refleksjach, przeżyciach i emocjach frontmana zespołu - Bono. To z kolei przekłada się na bardzo spójny, esencjonalny i intymny charakter tego wydawnictwa. Nie oznacza to bynajmniej, że na płycie tej jest tylko i wyłącznie spokojnie, refleksyjnie i balladowo, gdyż na krążku tym uświadczymy tak samo wiele łagodnych pozycji, jak i mocniejszych, żywiołowych i bardzo energetycznych rockowych kawałków.
Płyta "Songs Of Experience" to dzieło zdecydowanie bardziej przebojowe, aniżeli pierwsza odsłona tego projektu sprzed trzech lat. Po prostu znajdziemy tu kilka naprawdę świetnych, bardzo przyjemnych i nawiązujących swoją jakością do największych hitów U2 kompozycji, które fani tego zespołu pokochają i będą domagać się ich na koncertach. Tych kilka perełek dopełnia zestaw dobrych, rzetelnie zaaranżowanych i świetnie wykonanych, tak pod kątem instrumentalnym, jak i wokalnym, utworów. Czy są tu zatem słabsze propozycje...? Owszem, ale jest ich tak mało, iż nawet nie wypada o tym wspominać. Reasumując można stwierdzić, że jest to najlepsza płyta U2 od czasu premiery albumu "How to Dismantle an Atomic Bomb, czyli bagatela - od 13 lat!
Świetny gitary, zwłaszcza w swych solówkach partiach, mocne i wyraziste bębny, elegancki bas, jak i też piękne wstawki w wydaniu pianina, harmonijki i smyczków - to muzyczna kraina dźwięków tej płyty, których słucha się z wielką przyjemnością, ciekawością i radością, gdyż w przypadku dobrej rockowej muzyki, inaczej być nie może. Całości dopełnia jak zawsze doskonały i jedyny w swoim rodzaju wokal Bono, który znajduje się w naprawdę dobre formie, czemu daje kilkukrotnie wyraz na tej płycie. Warto wspomnieć tu także o bardzo intrygujących chórkach, które nadają tej płycie wzniosłości, mocy, jak i też pewnej aury tajemnicy...
Tekstowo rzecz prezentuje się dobrze, choć bez większych fajerwerków. Ot po prostu otrzymujemy tu proste opowieści o miłości, przyjaźni, rodzinie i miejscach ważnych dla Bono. Nie zabrakło tu także odwołań do polityki, wolności, wiary w człowieka i wartości niesienia pomocy potrzebującym. Co ciekawe, kilkukrotnie odnajdziemy tu również fragmenty tekstów pochodzących z płyty "Songs Of Innocence", co raz jeszcze świadczy o zamyśle kontynuacji tamtego albumu, tym niniejszym. I choć nie są to być może szczyty możliwości twórczych Bono, to całość tych tekstów, przy towarzyszeniu przyjemnej muzyki, prezentuje się tu naprawdę okazale, jak i też - dzięki interpretacji wokalnej tego wyjątkowego artysty, przekonująco, szczerze i prawdziwie.
Zgodnie z tym co zapisano powyżej, warto wyróżnić tu w szczególny sposób tych oto kilka kompozycyjnych perełek, jakie przynosi nam sobą najnowsza płyta U2. I tak z pewnością do tego grona należy zaliczyć energiczny, na wskroś gitarowy i porywający swoją pozytywną mocą utwór pt. "Lights of Home". Podobnie ma się rzecz z bardzo przebojowym, świetnie zaaranżowanym i okraszonym mistrzostwem gitarowego rzemiosła "The Edge'a" energicznym kawałkiem pt. "You’re The Best Thing About Me". Nie sposób nie wskazać tu również na jeszcze jeden bardzo przebojowy numer - "Red Flag Day", którego genialnie zaśpiewany i bardzo przyjemny refren, pozostaje na długo w naszej głowie... Z kolei kompozycja pt. "Landlady", zabiera nas swoimi dźwiękami do świata pięknej i emocjonalnej ballady w niepowtarzalnym stylu U2... Tym sposobem docieramy do bez wątpienia najlepszego i też już najbardziej popularnego utworu na tej płycie - "The Blackout", którego aranżacja, ścieżka, refren i wokal znamionują muzyczne mistrzostwo każdym calu...
Jak można podsumować album "Songs Of Experience" w kilku zdaniach...? Przede wszystkim rozpoczynając od tego stwierdzenia, iż bardzo dobrze się stało, że płyta ta powstała i wbrew wielu krytycznym głosom, wygląda właśnie tak, a nie inaczej. W mej ocenie jest to bowiem muzyka, jakiej oczekuję od tego zespołu i na jaką też przyszła już pora w jego długoletniej karierze. To dojrzałość, mądrość, doświadczenie z jednej strony, z drugiej zaś wciąż autentyczna radość z tworzenia i grania muzyki, nie dla sławy i pieniędzy, ale ot tak po prostu dla siebie i tych, którzy pragną nadal iść przez życie z U2... I nie oszukujmy się, gdyby ten materiał stworzył inny zespół, to z miejsca okrzyknięty zostałby on jedną z najlepszych płyt roku, ale w przypadku Bono i spółki, zaczyna się już narzekanie... W mej ocenie ze wszech miar nie słuszne, gdyż "Songs Of Experience" to bardzo dobry album, którego poznanie - dogłębne, polecam z pełnym przekonaniem każdemu miłośnikowi dojrzałej, rockowej muzyki z najwyższej półki.
Lista utworów:
1. „Love Is All We Have Left”
2. „Lights of Home”
3. „You're the Best Thing About Me”
4. „Get Out of Your Own Way”
5. „American Soul
6. „Summer of Love”
7. „Red Flag Day”
8. „The Showman (Little More Better)”
9. „The Little Things That Give You Away”
10. „Landlady"
11. „The Blackout”
12. „Love Is Bigger Than Anything in Its Way”
13. „13 (There Is a Light)”