Skoro obchodzi się trzydziestolecie muzycznej działalności, to i warto uczcić ten jubileusz w najlepszy możliwy sposób - wydając premierowy album! I dokładnie do takiego samego wniosku doszła zasłużona dla polskiego punk-rocka formacja Prawda, która świętując swoją trzecią dekadę bytności na scenie dała nam płytę pt. „W połowie drogi donikąd”. Zapraszam was do poznania recenzji tego albumu.
I tak też Sławomir „Melon” Świdurski i reszta bandu dali nam trzynaście świetnych, charakternych, punkowo-rockowych kompozycji, w których znajdziemy doskonale nam znany, brzmieniowy sznyt Prawdy, zawsze piękne przybrudzenie dźwięków, chwytliwe melodie i wpadające w ucho refreny. I jest też pomysł na prosty i zarazem ciekawy (o takie najtrudniej) aranż, jest instrumentalna jakość i doświadczenie muzyków oraz coś, co chyba wybrzmiewa tu po raz pierwszy w tak mocnej postaci - zróżnicowanie tej muzyki, gdzie pozornie wszystko brzmi podobnie, ale jednak każdy z tych kawałków jest na swój sposób inny – jeden bardziej rockowy, inny bardziej punkowy, czy też choćby ciekawe łączący post-punkowe klimaty z wychodzeniem poza ramy tego nurtu. Innymi słowy rzecz ujmując - jest ciekawie i czasami naprawdę zaskakująco. I tak, czuć tu również punkowego ducha lat 70-tych i 80-tych...
Wokal, to oczywiście popis „Melona”, który przez te wszystkie lata nie nauczył się lepiej śpiewać - i bardzo dobrze. Bo przez ten wokal, przez ten krzyk i przez ten głos przemawia buntownicza natura, prawda i szczerość emocji, o co we współczesnej muzyce - także na polu punku, nie wspominając nawet o rocku, jest coraz trudniej. Śpiewa nam zaś on o naszej rzeczywistości, wciąż obecnych próbach ograniczania wolności, czy też choćby o szaleństwie przemocy, które każe przelewać ludzką krew. To mocne, ważne społecznie, ciekawe teksty.
I mamy tu wiele świetnych numerów, by wspomnieć o otwierającym płytę, fajnie zaaranżowanym, niezwykle energicznym od pierwszych dźwięków, rockowo-punkowym kawałku "NIE MOGĘ"; kolejno o niosącej pacyfistyczne przesłanie, fajnie zagranej i charakternie zaśpiewanej kompozycji pt. "KARNAWAŁ"; dalej o świetnym coverze "BABILON PŁONIE", czyli ciekawej, dobrze zagranej i podanej po polsku wersji utworu zespołu The Ruts; następnie o klimatycznym, bardzo gitarowym, wyśpiewanym wielogłosem w refrenie - zacnym numerze "1984"; czy też chociażby o poprowadzonej z iście zawrotną prędkością, wybornie zagranej, zapadającej w pamięci kompozycji o tytule "OGIEŃ".
Podążając dalej po ścieżce niniejszego albumu warto wyróżnić tu w szczególny sposób tętniący perkusyjną energią i ubrany w pięknie gitarowe riffy, klasycznie punkowy i znów świetnie wykonany utwór pt. "ŻYCIE JAK SEN"; kolejno mocną w swej oceniającej naszą wojenną rzeczywistość, znów bardzo pacyfistyczną, ale też i gorzką w swej ocenie reakcji świata na zbrodnie Putina - kompozycję "KREW NA RĘKACH"; dalej ciężki, jakże klasycznie brudny w brzmieniu, okraszony ciekawą gitarową solówką, charakternie wykonany kawałek pt. "META"; jak i wreszcie wieńczący cały album, lekko autoironiczny, naprawdę ciekawy numer "SKIFA I SYF".
I piękne jest to świętowanie w wydaniu formacji Prawda! Piękne w swej rockowo-punkowej postaci, w charakterności brzmienia, w ważnych i opisujących celnie naszą pogmatwaną rzeczywistość tekstach, jak i wreszcie w autentycznym wokalu. To powrót do korzeni, naturalna kontynuacja twórczości i zarazem kuszenie się na coś innego – a wszystko to jest podane na raz, co też czyni ten album naprawdę ciekawym, przyjemnym i jednocześnie idealnym tyleż dla wiernych fanów zespołu, co i dla nowych pokoleń miłośników takiej muzyki w naszym kraju.
„W połowie drogi donikąd” to płyta, która ma duszę, serce i jeszcze jedną, przypisaną męskiemu gatunkowi, część ciała. Polecam.
Lista utworów:
1. Nie mogę
2. Karnawał
3. Zakazana piosenka
4. Babilon płonie
5. Alternatywne miasto
6. Ogień
7. Szczur
8. Życie jak sen
9. Krew na rękach
10. Meta
11. W krzywym zwierciadle
12. Skifa i syf