Nasza recenzja

Eyeye

Lykke Li, a właściwie Li Lykke Timotej Zachrisson to szwedzka piosenkarka, która swoją karierę rozpoczęła albumem „Youth Novels”, wydanym w 2008 roku. Jednak dopiero EPka „Little Bit” okazała się krokiem milowym w karierze artystki.  Po czterech latach od wydania ostatniego albumu Lykke Li prezentuje nowy krążek, zatytułowany „Eyeye”.

Płyta „Eyeye” to osiem utworów, które nagrane zostały w sposób niezwykle oszczędny. Brak tu ulepszaczy, mocy rozwiązań kompozycyjnych czy nadmiernej ekspresji. Płyta jest zrealizowana w sposób minimalistyczny i to, paradoksalnie, stanowi o sile tego projektu. Producentem krążka jest Björn Yttling, który odpowiadał także za trzy pierwsze projekty Lykke Li.

Najnowszy projekt Lykke jest pozbawiony presji. Nie znajdziemy tutaj przebojowych kawałków czy gwiazdorskich kolaboracji. „Eyeye” stoi w kontrze do poprzednich płyt artystki. Taneczne, ekspresyjne piosenki zamienia w utwory z dużą dozą sentymentalizmu, intymności i spokoju. Mimo, iż album jako całość nie wyróżnia się niczym szczególnym, jest spójną, nostalgiczną opowieścią artystki o relacjach międzyludzkich i o miłości, która przybierać może różne oblicza.

Lista utworów:

1.No Hotel
2.You Don’t Go Away
3.Highway to Your Heart
4.Happy Hurts
5.Carousel
6.5D
7.Over
8.Ü&I

Komentarze: