W zasadzie odkąd zacząłem interesować się muzyką, IRA należała do tych zespołów, których piosenki towarzyszyły mi na każdym kroku. Przez lata z niecierpliwością wypatrywałem kolejnych albumów wywodzącej się z Radomia grupy – i nie zmieniło się to nawet w obliczu faktu, że ostatni z nich, wydany w 2016 roku krążek „My”, zwyczajnie mnie nie porwał. Przez ostatnich kilka lat towarzyszyło mi bowiem dziwne przeczucie, że kolejne dzieło formacji pod wodzą Artura Gadowskiego nie sprawi mi zawodu. I wiecie co? Nie pomyliłem się!
Wydana w maju dwunasta płyta grupy IRA, „Jutro”, składa się z jedenastu utworów – i już od pierwszych dźwięków utrzymanego w stadionowym klimacie otwierającego kawałka „W górę patrz” czuć, że otrzymaliśmy materiał dużo ostrzejszy od tego, który zespół zaserwował nam na swym poprzednim krążku. Wrażenie to tylko wzmacniają kolejne numery – zalatujący southern rockiem kawałek „Chciałbym”, w którym Gadzio nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni popisuje się skalą swojego głosu, oraz dynamiczny utwór „Kruki” okraszony surowym, agresywnym riffem w duchu wczesnego Guns N’ Roses. Jest moc!
Przebojowy klimat zbudowany przez trzy pierwsze kawałki przełamuje czwarty w kolejce numer w postaci poruszającej, romantycznej ballady „Planety”. Trzeba wszakże przyznać, że to chwilowe spowolnienie i złagodzenie klimatu wychodzi temu materiałowi na korzyść, dając słuchaczowi chwilę na złapanie oddechu przed kolejnymi ostrzejszymi momentami. Podobny zabieg zespół serwuje nam jeszcze dwukrotnie – po dwóch mocniejszych numerach, „Nienawiść” i „Pętla czasu”, dostajemy kolejną po „Planetach”, utrzymaną w mocno nostalgicznym nastroju balladę o nieco mylącym tytule „Zimowa”, a następnie, wplecioną w zamykający cały zestaw bloczek gitarowych kawałków, spokojną, skłaniającą do refleksji kompozycję „Zgubieni”.
Wspomniany finałowy bloczek otwiera utrzymany w klimacie znakomitej płyty „Ogień”, wypełniony zawoalowanymi komentarzami do otaczającej nas rzeczywistości („Wciąż tyle jest do rozdania, gdy jesteś nasz – kto zabrania?”) kawałek „Nowy świat”, w którym Sebastian Piekarek do spółki z Piotrem Koncą od początku napędzają tempo szalonymi riffami. Podobnie jest zresztą w opartym na ostrych przesterach obu wspomnianych gitarzystów i rytmicznej perkusji Wojtka Owczarka singlowym „Za późno już”, którego gniewny, charakterny wydźwięk znakomicie współgra z nazwą grupy (co wcale nie zawsze jest takie oczywiste…!). Świetną puentę całego zestawu stanowi z kolei numer „Piękny kraj”, w którym zespół fantastycznie buduje klimat za pomocą powoli się rozkręcających, na wskroś amerykańskich motywów muzycznych, świetnie współgrających z kolejnym dosadnym tekstem o stanie polskiego społeczeństwa. Zadziwiające, że ten kawałek jeszcze nie trafił do radia – jestem bowiem przekonany, że jego przesycony ironią tekst przypadłby do gustu przynajmniej połowie Polaków!
W ogólnym rozrachunku płyta „Jutro” jest dokładnie tym, czego oczekiwałem po zespole IRA: materiałem, w którym energiczne, na wskroś rockowe kompozycje mieszają się z rozczulającymi balladami – a mix, który tym razem jest naprawdę zacny, tylko uwypukla zalety każdego z zawartych na tym krążku utworów. Artur Gadowski i jego koledzy znaleźli tu idealny balans między ostrzejszymi brzmieniami mocno osadzonymi w historii grupy a tym, czego oczekują radiowi słuchacze u progu lat dwudziestych XXI wieku. Żadnych rewolucji, żadnych kombinacji – po prostu stara, dobra IRA, jaką znamy i lubimy od lat. Panowie, co tu dużo mówić: czapki z głów – i oby tak dalej!
IRA – „Jutro”
Premiera: 14 maja 2021
Wydawca: Universal Music Polska
Tracklista:
1. W górę patrz
2. Chciałbym
3. Kruki
4. Planety
5. Nienawiść
6. Pętla czasu
7. Zimowa
8. Nowy świat
9. Zgubieni
10. Za późno już
11. Piękny kraj