Bardzo rzadko zdarza się, aby album zarówno kompozycyjnie, jak i tekstowo był kompletny od a do z. Lecz najnowszy projekt Króla należy właśnie do takich płyt – niebanalnych, kompozycyjnie zróżnicowanych, intrygujących, ale przede wszystkim ze wszech miar oryginalnych. Kiedy w 2014 roku na muzycznym horyzoncie pojawił się „Nielot”, zaczynało się niewinnie, lecz po serii kolejnych płyt, wydawanych niemal zawsze z jedynie roczną przerwą, artysta torował sobie drogę do coraz bardziej zaawansowanych projektów. Od chwili usłyszenia Króla i Sujki, przy okazji występu na scenie alternatywnej w Opolu, wiedziałam, że warto (a wręcz należy) śledzić ich muzyczne poczynania. Artysta został laureatem „Paszportów Polityki” za płytę „Nieumiarkowania”, brał udział w najważniejszych wydarzeniach muzycznych w Polsce – m.in. OFF Festivalu czy Openerze, znalazł się także w głównym składzie Męskiego Grania.
Albumowi „DZIĘKUJĘ” towarzyszy pewna surowość, która nie pozwala umieścić jej w szufladce z klasycznym mianem „pop”. Składa się z 18 utworów, jednak płyta trwa trochę ponad 48 minut, co daje nam obraz skondensowanego, treściwego, a przede wszystkim nieprzesadzonego materiału. Stylistyka Króla jest nietypowa, a przez to trudna do podrobienia i zdefiniowania. Opiera on swoją twórczość na warstwie tekstowej, jednak jest ona utrzymana w abstrakcyjnych, dziwacznych tonach. Na „DZIĘKUJĘ” znajdziemy mnóstwo poetyckich kompozycji naznaczonych tak charakterystyczną dla Króla wrażliwością. Jednak tak jak w przypadku „Nieumiarkowań”, tak i tutaj przeplatają się one z dynamizującą warstwą muzyczną. Najnowszy album jest dla mnie szczególny, ponieważ zawiera rozmaite, miejscami nietypowe rozwiązania, tj. deformacje słowne, dziwaczne odgłosy, oddechy o różnym natężeniu. Stanowi więc przykład pewnej umiejętności łączenia pozornie niepasujących do siebie elementów. Skojarzenie pierwsze i bardzo podstawowe, pozwalające w pewien sposób sklasyfikować materiał to stylizacja na lata 80, ponieważ to właśnie rozmaite innowacje dźwiękowe są tutaj ważnym filarem, na którym opiera się album.
Na płycie mnóstwo silnie zdynamizowanych, żywych, „krzyczących” kompozycji - „ZBYT DOBRZE CI IDZIE”, „PRZYTULĘ PULSUJĄCĄ TWARZ/zasłużyłem”, „WOŁAĆ I MNIE ZACZĘLI” czy „MYWYONI”. Co istotne, na kompozycjach coraz bardziej słyszalna jest Iwona Król, która w poszczególnych utworach pojawia się częściej i jakby śmielej. „NIE ZROBIĘ NIC”, „KTO PODŁOŻYŁ OGIEŃ/piroman”, czy „ZŁA STRONA” to druga strona medalu – spokojne, stonowane, intymne opowieści. Po wielokrotnym przesłuchaniu całości materiału mam wrażenie, że album pozostawia po sobie pewne niedopowiedzenie i dość znaczną konsternację, jednak wydaje mi się, że właśnie o to autorom chodziło.
„DZIĘKUJĘ” to prostota niebanalności. Król nie należy ( na szczęście) do artystów komentujących bieżącą rzeczywistość, a jeśli już to robi, to na pewno nie podaje słuchaczowi sensów na tacy. Warstwa liryczno - muzyczna w jego utworach jest osłonięta gęstą mgłą niedopowiedzenia, jednak nie odbiera to tekstom uniwersalności. Artysta ma w sobie ogromną umiejętność budowania muzycznych historii za pomocą nieoczywistych środków, więc jeśli szukacie wielopłaszczyznowej muzyki i chęci do eksperymentów – „DZIĘKUJĘ” jest tytułem dla Was.
Ocena: Bezsprzecznie 6!
Spis utworów:
1.Dziękuję
2.Zbyt dobrze ci idzie
3.Na zachodzie bez zmian
4.Kto jest co
5.Drgawki i skręty
6.Tak jak ty
7.Podłoga pod nami
8.Przytulę pulsującą twarz/zasłużyłem
9.Teraz możemy już
10.Nie zrobię nic
11.Taki piękny unik
12.Mywyoni
13.Kto podłożył ogień/piroman
14.Wołać i mnie zaczęli
15.Zła strona
16.Pierś gorąca plecy zimne
17.Dostać za swoje
18.Nie będzie dziś happyendu