Zapraszamy do zapoznania się z naszą fotorelacją z koncertu zespołów Europe i Nestor, który w miniony weekend obył się w szwedzkim mieście Huskvarna!
Huskvarna to niewielkie miasteczko w centralnej Szwecji, którego nazwa przeciętnemu Polakowi kojarzyć się może w zasadzie jedynie z marką sprzętu domowego i ogrodowego. I słusznie, gdyż to właśnie z tej miejscowości, położonej nad urzekającym jeziorem Wetter, wywodzą się powszechne w naszych gospodarstwach kosiarki i piły ozdobione logotypem Husqvarna. Poza fabryką tego sprzętu, istniejącą aż od 1689 roku, i związanym z nią muzeum, zbyt wiele do roboty tutaj nie ma – pracę i atrakcje zapewnia głównie sąsiednie Jönköping. Czasami jednak i w Huskvarnie dzieje się coś, co ściąga do niej mieszkańców całej okolicy – a nawet i gości z innych krajów.
Nie od dziś wiadomo, że jednym z największych towarów eksportowych Szwecji jest muzyka. Nie ma chyba w świecie nikogo, kto słuchając radia nigdy nie trafił na piosenki takich zespołów, jak ABBA, Roxette czy Europe. I właśnie ta ostatnia formacja, w towarzystwie nieco młodszych kolegów z grupy Nestor, w miniony weekend zawitała do Huskvarny, by tamtejszy Folkets Park (czyli dosłownie Park Ludowy) zmienić na kilka godzin w istną świątynię rocka.
Wieczór otworzyli wspomniani wcześniej muzycy Nestora, w rockowych kręgach uznawanego za jedną z największych sensacji ostatnich lat. Zespół, który w 2021 roku reaktywował się po niemal trzech dekadach niebytu, i z miejsca podbił serca fanów melodyjnego rocka znakomitą debiutancką płytą „Kids In A Ghost Town”. Wyjątkowe brzmienie, w niewiarygodnym wręcz stopniu wpisujące się w klimat lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, porywające kompozycje i teksty, z którymi można się identyfikować niezależnie od wieku i szerokości geograficznej, pod którą się urodziło – to wszystko sprawia, że muzyce Nestora ciężko się nie dać wciągnąć. A gdy do tego pojedzie się na koncert tej formacji i przekona na własne oczy, z jak unikatowymi muzykami ma się do czynienia – utalentowanymi, pełnymi naturalnej charyzmy (i w tym przypadku mowa nie tylko o frontmanie grupy, Tobiasie Gustavssonie, ale wszystkich jej członkach!) i serdeczności sprawiającej, że w ich towarzystwie czujesz się jak w domu – to już nie ma odwrotu, jesteś Nestorianinem. Na koszulkach sprzedawanych w zespołowej budce z merchem widnieje hasło „MORE THAN JUST A BAND” – i w tym przypadku to nie jest tekst na wyrost. Widać to było zresztą tamtego wieczoru w Folkets Parku, gdzie ludzi w Nestorowych T-shirtach było nie mniej niż w tych, na których widniało logo Europe i z każdą piosenką tłum coraz głośniej śpiewał refreny do spółki z Tobiasem. Przekrój najlepszych utworów z pierwszego krążka grupy wzbogaciły dwie piosenki z mającego ukazać się na koniec maja kolejnego albumu, który zapowiada się jeszcze lepiej, niż debiut – co zresztą udowodniła reakcja publiczności na dwa pierwsze single z tej płyty, „Victorious” i „Caroline”. Jeśli więc nawet ktoś nie przyjechał do Huskvarny na oba zespoły, z całą pewnością wracał do domu zauroczony Nestorem.
Po takim występie, jak ten, który dał Nestor, nikomu by nie wypadało zagrać byle jak – publiczność by po prostu tego nie wybaczyła. Na szczęście, w tym przypadku nie było zagrożenia, że tak się stanie – jeśli chodzi o koncerty, Europe to po prostu gwarancja jakości. Legendarny zespół minionej jesieni świętował 40-lecie swego istnienia wyjątkową trasą „Time Capsule Tour”. Obecne koncerty są w zasadzie przedłużeniem tej trasy – setlista, jaką zaprezentował w Huskvarnie kwintet pod wodzą Joeya Tempesta, stanowiła okrojoną wersję tego, czego miałem okazję doświadczyć w październiku w Berlinie. Mimo to, nie mogę powiedzieć, bym się nudził – mogłem bowiem usłyszeć po raz kolejny takie perełki, jak „On Broken Wings” (idealny otwieracz!) czy „Stormwind”, zachwycać się solówkami Johna Noruma i po raz kolejny obcować z żywą historią rocka przy dźwiękach tak istotnych dla tego gatunku utworów, jak „Rock The Night”, „Superstitious” czy nieśmiertelny „The Final Countdown”. Co ciekawe, choć Europe na przestrzeni ostatnich 15 lat widziałem na żywo wielokrotnie, był to pierwszy raz, gdy miałem okazję ujrzeć ich na ich ojczystej ziemi. I muszę przyznać, że choć w Polsce czy w Niemczech fani reagują na Tempesta i spółkę równie żywiołowo, to jednak tutaj czuć było w powietrzu coś wyjątkowego – z jednej strony, cichą dumę, że te legendy na scenie to „nasi” – a z drugiej, pewną swojskość, wynikającą z tego, że dla nich koncert Europe to coś podobnego, jak dla nas występy Lady Pank czy Kultu, czyli coś absolutnie naturalnego.
Witamy w Szwecji, ojczyźnie dobrej muzyki, gdzie legendę rocka możesz zobaczyć nawet na zwykłej miejskiej imprezie – nawet, jeśli odbywa się ona w miasteczku zamieszkałym przez 20 tysięcy osób. Fajnie tu!